sobota, 1 października 2016

Kadry z życia.



  Pewnego dnia w Centrum Onkologii zorganizowaliśmy wspólnie z inną Fundacją akcję, która polegała na przyozdobieniu ścian oddziałów szpitalnych barwnymi obrazami namalowanymi przez osoby niepełnosprawne. 
Uważałam to za świetny pomysł. Bo cóż może być złego w tym, żeby  rozświetlić i rozweselić szare ściany i korytarze wnosząc trochę kolorów w życie pacjentów? Ustaliłam wszystko z Oddziałową, mieliśmy zgodę Ordynatora Kliniki, w której koordynowałam wolontariat, więc nie spodziewałam się żadnych niemiłych niespodzianek.

  Weszłam na oddział z kilkoma przydzielonymi osobami z firmy, której pracownicy pomagali nam w ramach wolontariatu, poświęcając dobrowolnie swój czas. Mieliśmy ze sobą potrzebny sprzęt do wkręcania, wiercenia i zawieszania obrazów i właśnie kiedy mieliśmy zabrać się do pracy, pojawił się niesamowicie wzburzony lekarz, który od razu na nas ''napadł'':
- Proszę to zabierać i opuścić oddział.
-  ...ale my mamy zgodę na powieszenie tych obrazów.
- Ja tu jestem ordynatorem i się nie zgadzam, żeby były wieszane te bohomazy. Niech Pani to zabiera..
-  Tak się składa, że mam zgodę ordynatora i wszystkie szczegóły ustalałam z Oddziałową.
- Ja tu dzisiaj pełnię funkcje ordynatora i nie ma Pani nic do powiedzenia.
- Nie rozumiem, w czym Panu przeszkadza to, że chcemy wnieść trochę koloru na oddział? Poza tym wszystko było ustalone.
- Tak się składa, że ja tu pracuję i będę musiał patrzeć na to codzienne. Nie życzę sobie tego.
- Ja też tu pracuję, ale nie robię tego dla Pana, tylko  dla pacjentów.
- Jak Pani w ogóle śmie porównywać swoją pracę do mojej ?
- Nie zauważyłam, żebym starała się coś takiego zrobić.
- Niech sobie Pani to weźmie i powiesi gdzie indziej?  Najlepiej gdzieś na dole...gdzie nie będę musiał tego czegoś oglądać.
- Pewnie, dla Pana pewnie najlepiej, gdybym powiesiła je w kostnicy?!

Pan doktor, jakby na chwilę zaniemówił,  potem jeszcze raz powiedział, że mamy się wynieść.

Całej rozmowie przypatrywała się ekipa, która ze mną weszła i padły słowa: 
-Wiesz co Ilona, jeszcze nie spotkaliśmy się z takim chamstwem. Jak tak można...
- Ja też nie.

Powiedziałam, żeby zaczekali i poszłam po dyrektorkę fundacji. Po jej rozmowie z Panem doktorem, obie musiałyśmy wyjść ochłonąć na zewnątrz. Ostatecznie powiesiliśmy obrazy na innym oddziale, gdzie od wejścia lekarz witał nas z uśmiechem.

Spodziewałam  się, że to nie koniec, więc poszłam w poniedziałek do oddziałowej. Od wejścia wiedziała o co chodzi.
- Ilona, przepraszam za tą sytuację. Zaraz pójdę po ordynatora, żeby Cię przeprosił za to, co zaszło.
- Nie trzeba. Dziękuję.
- Na porannym zebraniu Pan Doktor X, wręcz krzyczał, żeby wyrzucić Was z oddziału i napisał na Was skargę do Dyrektora. Ordynator powiedział, żebyś się nie przejmowała i inni lekarze też.
-  Szkoda, że nie mogliśmy powiesić tu obrazów i, że był weekend. 
Nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem.
- Wiesz, on jest naprawdę świetnym specjalistą.
- Absolutnie mu tego nie odbieram. Ale czy on zawsze się tak zachowywał?
- Kiedyś był zupełnie innym lekarzem, facetem. Można było z nim porozmawiać. Teraz posądza pielęgniarki o picie w pracy, składa skargi na wszystkich...nawet jak, jakiś lekarz nie umyje kubka po kawie, to potrafi go wyrzucić do kosza, Nie wiem, co się z nim stało.
- Tak też sobie myślałam. Coś musiało wpłynąć na to, że się tak teraz zachowuje. Nie znałam go wcześniej, więc mogę odnieść się tylko do tej sytuacji, ale zawsze coś mnie skłania, żeby patrzeć głębiej.

    Oczywiście oceniając go po zachowaniu mogę powiedzieć: cham i buc jakich mało, ale  ten cham i buc, jest też świetnym chirurgiem i być może stracił kogoś ważnego i nie umie sobie z tym poradzić, być może przerosły go jego własne problemy, być może totalnie się wypalił. Nie wiem tego.  Mogę sobie tylko gdybać. To był skrajny przypadek, ale często spotykamy ludzi i od razu przypinamy im łatki: pijak, dziwka, kujon, dziwak, tipsiara, grubas, wieśniak...itd...itp... Jeśli nie mamy pojęcia o życiu człowieka, o tym co przeszedł, możemy odwołać się tylko to danej sytuacji, nie mamy prawa oceniać z góry całego życia człowieka, bo nic o nim nie wiemy. 

Życie człowieka jest trochę, jak film  albo przedstawienie teatralne. Jeśli oglądasz go pierwszy raz i wchodzisz w środku, trafiając na jakąś scenę, ciężko jest Ci się połapać o co chodzi w całości. Możesz tylko odnieść się do tego, co w danej chwili oglądasz. 
Podobnie w życiu, gdy widzisz kogoś i możesz odnieść się tylko do danego momentu, czy sytuacji, to nie masz pojęcia dlaczego ten człowiek tak wygląda, czemu się zachowuje  w dany sposób i ile różnych życiowych scen ma już z sobą.  Zanim wystawisz recenzję zastanów się chociaż przez chwilę, czy po jednym kadrze z życia, należy uznać cały film za beznadziejny. 



-





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz