Moje pierwsze zetknięcie ze śmiercią miało miejsce, kiedy musiałam zaprowadzić moją prababcię do jej zmarłej córki. Miałam jakieś 11 lat. Dwa lata później byłam obecna przy śmierci prababci w domu, a wcześniej uczestniczyłam w opiece nad nią.
Opisałam wszystkie te przeżycia i wzięłam udział w konkursie na pracę "Umierać po ludzku". Los chciał, że wygrałam i pojechalam na kilka dni do Hull i mogłam obserwować pracę jednego z wzorcowych hospicjów i uczyć się od dr Zbigniewa Żylicza i śp.ks. Kaczkowskiego o odchodzeniu i śmierci.
Minęło wiele lat a temat śmierci nadal jest obecny w mojej pracy, ale przecież tak naprawdę dotyczy on każdego z nas.
W czwartek jeden ze studentów zapytał mnie: Jaki jest stosunek pacjentów do śmierci i jak się zmienia w miarę postępowania choroby?
Nie ma oczywiście jednej szablonowej odpowiedzi na takie pytanie. Oczywiście wszystko zależy od danej osoby, jej procesu adaptacji do sytuacji, pogodzenia z własną śmiertelnością, stanu i etapu choroby...można by poświęcić temu osobny rozdział.
Niedawno rozmawiałam z Panem, który dowiedział się, że w jego przypadku nie można podjąć żadnego leczenia i zostaje skierowany do hospicjum z wizją miesięcy życia.
- Nie wiem, jak mam to powiedzieć żonie, ona tego nie zniesie. Może poudaje przez jakiś czas.
- Rozumiem, że może być to dla Pana bardzo cieżkie, ale myślę, że warto powiedzieć o tym żonie. Znacie się wiele lat, żona wyczuje po Pana powrocie, bez słów, że nie jest dobrze. Poza tym, im więcej udawania, tym mniej czasu, w którym moglibyście być ze sobą w tym razem i się wspierać.
-Jak mam to zrobić?
-Prosto z serca. Jeśli to w czymś pomoże, może Pan spróbować powiedzieć mi, to co chciałby Pan powiedzieć żonie.
...
- Czy to normalne, że myślę o wykupieniu miejsca na cmentarzu?
- Jeśli jest to dla Pana ważne i da poczucie bezpieczeństwa to jak najbardziej tak.
...
Nie jestem zwolenniczką lukrowania śmierci. Jestem zwolenniczką jest oswajania. Umieranie nie zawsze wygląda jak na filmie. Na szczęście istnieje dziś opieka paliatywna, która ten ostatni etap życia może zaopiekować, odpowiedzieć na potrzeby i lęki odchodzących osób. Moim marzeniem jest, by każdy pacjent umierał w intymnych warunkach, otoczony osobami, którym na nim zależy, zaopiekowany na każdym polu. Fizycznie, objawowo, duchowo, psychologicznie. Ważne też, by pacjent miał szansę o tych lękach i potrzebach porozmawiać, by dostał informacje dot. opieki paliatywnej i realnych szans na realizację tych potrzeb.
Ostatnio miałam okazję rozmawiać z córką umierającej pacjentki.
-Wie Pani najgorsza jest ta bezradność i poczucie, że nie mogę pomóc mamie tak, jak ona pomagała mi w życiu.
-Jakkolwiek to nie zabrzmi, największą rzeczą, jaką może Pani teraz zrobić dla mamy, to po prostu być przy niej. Nie cały czas, bo warto dać sobie chwilę oddechu i zmieniać się z innymi bliskimi.
-Jestem, ale to wydaje się być tak mało.
-To znaczy teraz najwięcej, choć nam po ludzku może się wydawać, że jest to tak mało. Sama obecność, dotyk,trzymanie za rękę, gładzenie po włosach, wszelkie przejawy miłości, słowa, które świadczą o naszych szczerych emocjach. "Jestem przy Tobie", "Kocham", "Dziękuję Ci..." czasem "Wybaczam " jeśli jest taka potrzeba. Nigdy nie jest tak, że nic nie da się zrobić.
...
Często, kiedy odchodzi ktoś bliski mówimy: Musisz się trzymać, Wyjdziesz z tego, Musisz być z nami. Nie możemy Cię stracič.
Jeśli wiemy, że sytuacja jest nieodwracalna i stan zdrowia zmierza tylko w jedną stronę, możemy pogłębić tymi słowami poczucie bezradności osoby odchodzacej, która nie ma mocy by być z nami i może czuć się niezrozumiana i mieć poczucie winy, że odchodzi zostawiając bliskich.
Stąd tak ważne jest by rozmawiać ze sobą wcześniej.
...
Jakiś czas temu jedna z pacjentek, której córka zmarła niedawno na raka, opowiedziała mi ich wspólną historię: życia, chorowania i umierania. Było to dla mnie świadectwo ogromnej pracy nad relacjami w obliczu tak trudnej i złożonej sytuacji.
- Córką bała się, jak poradzimy sobie bez niej, czy będziemy potrafili się dogadać. Przyszedł taki moment, że powiedzieliśmy jej: " Kochamy Cię najmocniej na świecie, jesteśmy wszycy razem, damy sobie radę, będziemy się wspierać. Jesteś z nami, jesteś bezpieczna. Jeśli jesteś gotowa możesz odejść."
Dla mnie jest to właśnie to tytułowe: Możesz odejść, bo Cię kocham... i bardziej myślę teraz o tym, czego Ty potrzebujesz w tym najtrudniejszym momencie, co nie oznacza, że przestaje być to dla mnie trudne. Zazwyczaj serce pęka z żalu i cholernie boli, ale myślę też o tym, co Ty możesz czuć.
Doprowadzenie do takich słów nie jest prostą drogą i nie zawsze się udaje.
Co jeśli nie mamy możliwości być w momencie śmierci naszych bliskich lub, gdy ktoś odchodzi nagle?
Możemy np. przelać wszystkie emocje na papier: te trudne i te dobre, napisać list do osoby zmarłej. Schować go głęboko, zanieść na grób, czy spalić. Możemy napisać wiersz, spisać dobre wspomnienia z tą osobą, zrobić piękny album, czy prezentacje że zdjęciami, zamówić mszę,wypominki,czy ofiarować skarb, jakim jest modlitwa, jeśli jesteśmy wierzący, porozmawiać z kimś o tym, co, przeżywamy...z kimś dla nas ważnym, z psychologiem, czy księdzem.
Ważne są też rytuały, jak zadbanie o grób, przyniesienie kwiatów, czy zapalanie znicza, który ma symbolizować życie wieczne. To pokazuje naszą pamięć o bliskich, ale też może pomóc nam samym w przeżywaniu straty.
Rozmawiając z pacjentami u kresu życia, czy z z ich bliskimi mam w sobie dużo pokory. Wchodzę w rolę. Jestem psychoonkologiem i dzięki temu, że nie jestem zaangażowana emocjonalnie mogę patrzeć obiektywnie, być i wspierać ich profesjonalnie w tych chwilach... ale przecież jestem człowiekiem, który też odczuwa emocje, kocha, traci, boi się i nie wiem, jak zareaguje, kiedy będą odchodzić ludzie, których kocham, kiedy przyjdzie mi spojrzeć w oczy śmierci stojącej za progiem. Być może będę bezbronna i bezradna, jak dziecko i mnie to przerośnie. Psycholog też człowiek, o czym niektórzy zapominają.
Nauczyłam sie, że przyznanie się do tego przed drugim człowiekiem, że nie wiem...że mogę sobie tylko wyobrażać, co on czuje i przez co przechodzi i nie wiem, jak było by ze mną zbliża mnie i pozwala wspierać, jak nic innego.
"Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością."
- Santa Montefiore
Ehh Ilonke pięknie napisane masz rację jest to trudne ale jeśli człowiek się z Tym oswoi jeśli w ogóle można tak to nazwać przeżyje ostatnie chwile najpiękniej jak się da pozdrawiam Kamila Bĺońska ( Piorun )
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Nigdy nie jest tak, że nic się nie da zrobić nawet w najtrudniejszych chwilach. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń