niedziela, 18 października 2020

Zawsze wybieraj życie.

 Minęło  pięć lat od śmierci Pauliny- osoby, która niewątpliwie bardzo wpłynęła na moje życie i siedem lat odkąd pokazywała mi najpiękniejsze miejsca jej rodzinnego miasta Gdańska.  Myślę więc, że to nie przypadek, iż kiedy znalazłam się w trudnym momencie mojego życia, coś kazało mi pojechać właśnie  tam. Pierwszy raz od tamtych wydarzeń.

 Przez kilka dni nieustannie chodziła mi po głowie myśl, żeby pojechać do Gdańska. W końcu postanowiłam wziąć jeden dzień urlopu i wyjechać na przedłużony weekend. Bez żadnego konkretnego planu, zarezerwowałam w ostatniej chwili nocleg, spakowałam się, kupiłam bilet na pociąg i pojechałam. Jedynym punktem, który był dla mnie pewny, była potrzeba odwiedzenia grobu Pauliny. Znałam tylko nazwę cmentarza i nic poza tym. Jadąc pociągiem napisałam wiadomość do byłego  chłopaka Pauliny- Maćka z prośbą o pomoc i jakieś wskazówki dotyczące tego, jak mam znaleźć to miejsce.

Maciek  zareagował bardzo pozytywnie i odpisał, że oczywiście mi pomoże i  zaraz podeślę mi  mapkę, żebym trafiła, ale po chwili napisał, czy może mam ochotę się spotkać. Zaproponował, żebyśmy pojechali tam razem. W pierwszym momencie pomyślałam, że powinnam pojechać tam sama i w pewien duchowy sposób odbyć z nią rozmowę, ale po kilku minutach poczułam, że chyba powinniśmy się spotkać, bo oboje w jakiś sposób  potrzebujemy tego spotkania. 

  Maćka nie znałam dobrze. Właściwie widzieliśmy się kilka razy i nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą dłużej. Ostatni raz spotkaliśmy się, kiedy Paulina przyjechała na kontrolę, tą na której dowiedziała się o wznowie. Maciek napisał mi kiedyś, że bardzo czekał na wpis o  Paulinie i że wywołał w nim duże emocje, ale minęło wiele czasu, więc nie wiedziałam zupełnie, jak będzie wyglądało nasze spotkanie.

 Po przybyciu do Gdańska, dojechałam do hotelu, zostawiłam rzeczy i poszłam na molo nacieszyć oczy widokiem morza. Zdzwoniliśmy się z Maćkiem i umówiliśmy w godzinach popołudniowych. Już kiedy jechaliśmy samochodem, wiedziałam, że to była dobra decyzja, żeby się spotkać. Rozmawiało nam się bardzo swobodnie.

 Kiedy dotarliśmy na miejsce, pierwszą myślą, którą miałam idąc w stronę cmentarza, była wewnętrzna prośba, żeby była tam jakaś kwiaciarnia, bądź stragan, gdzie mogłabym kupić Paulinie białą lilię- jej ulubiony kwiat. W momencie kiedy o tym myślałam i ujrzałam kwiaciarnię, Maciek powiedział: ''Ja to idę po białą lilię, bo to były jej ulubione kwiaty. '' To był bardzo symboliczny moment dla mnie. Kupiliśmy kwiaty, znicze i poszliśmy alejkami do miejsca, w którym pochowana jest Paulina. Wstawiliśmy lilie do wazonu i stanęliśmy nad jej grobem.

Na płycie widniał napis: ''Odeszłaś tak nagle, że ani to zrozumieć ani się z tym pogodzić.''  Przez chwilę staliśmy w zadumie, pomodliłam się i zaczęliśmy rozmawiać. To była bardzo szczera rozmowa. Wspominaliśmy, kim była dla nas Paulina, jak wpłynęła na nasze życie, co czuliśmy, gdy odeszła i jak sobie z tym radziliśmy. Mówiliśmy o dylematach i pytaniach, które  się w nas zrodziły. Pojawiły się  różne emocje i łzy Maćka. Opadające powoli słońce świeciło prosto w nasze twarze, a my prowadziliśmy jedną z ważniejszych rozmów, jakie można odbyć. Miałam przez chwilę wrażenie, że jest to scena wycięta z jakiegoś filmu, a to było prawdziwe życie.

 Patrząc na grób Pauliny zobaczyłam wyrytą datę 23.04- zmarła dokładnie w dzień moich  25 urodzin. Przeniknęło mnie bardzo dziwne uczucie i wspomnienie, tego jak dowiedziałam się o jej śmierci. Wtedy potraktowałam to bardzo symbolicznie i tak również jest tym razem. Ostatnimi słowami, jakie czułam, że chce mi powiedzieć były: ''Zawsze wybieraj życie'', które ukazały się moim oczom w dniu jej śmierci po otworzeniu książki Reginy Brett ''Bóg nigdy nie mruga'', ostatniej rzeczy, jaką jej podarowałam. 

Jak dziś rozumiem te słowa?

 Kiedy wyszliśmy z cmentarza, Maciek stwierdził, że skoro jestem sama, to podwiezie mnie na Stare miasto. Zaproponował mi wspólny spacer. Chodziliśmy uliczkami Gdańska i rozmawialiśmy. Maciek opowiedział mi o swojej obecnej dziewczynie, a właściwie narzeczonej-Marcie. Mówił, jak bardzo mu pomogła, ile wniosła w jego życie. Czułam, że mówi o tym, bo  czuje, że może się tym ze mną podzielić, że tego nie ocenię w zły sposób. Z resztą sama powiedziałam mu potem, jak bardzo się cieszę, że ułożył sobie życie  i że jest szczęśliwy. Maćkowi wpadł do głowy pomysł, żebym może poznała Martę. Okazało się, że obie nie miałyśmy nic przeciwko temu. Mieliśmy się spotkać  we trójkę następnego dnia  wieczorem.

 Rano wstałam, wzięłam prysznic i stwierdziłam, że wybiorę się na plażę. W planie miałam leżenie na piasku i czytanie książki przy dźwiękach fal. Po rozłożeniu kocyka stwierdziłam, że zerknę jeszcze na chwilę na telefon. Zobaczyłam na nim relację mojej przyjaciółki Kamili i zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie jest na plaży w Trójmieście. Napisałam wiadomość i okazało się, że dzieli nas kilkanaście minut spacerem wzdłuż plaży. Spędziłyśmy razem pół dnia. Wiele osób powiedziałoby, że to przypadek, a ja uwielbiam te moje ''nieprzypadki'', o których wielokrotnie pisałam. To nie przypadek, że spotkałam ją i akurat tam. Mieszkamy w jednym mieście i czasem ciężko umówić nam się na kawę, więc życie postanowiło to zrobić za nas.

Wieczorem poznałam Martę i pojechaliśmy razem z Maćkiem na szybką wycieczkę do Gdyni na molo. Choć czasu na rozmowę nie było wiele, poczułam do Marty sympatię i ucieszyłam się, że ją poznałam. Zobaczyłam też między nimi szczere uczucie. Dostałam też zaproszenie do nich, gdy tylko będę się wybierać do Gdańska i z chęcią z  niego skorzystam.

 Ktoś by powiedział, że to dziwne jechać na grób do zmarłej przyjaciółki i spotykać się z jej byłym chłopakiem i jego nową dziewczyną...a dla mnie to było właśnie ''Zawsze wybieraj życie''. Minęło kilka lat od śmierci Pauliny i  każde z nas na swój sposób przeżyło żałobę po niej. Porozmawialiśmy o tym nad jej grobem. To była ogromna i niezrozumiała strata, której się nie da pojąć rozumem, ale ona zawsze będzie w naszych sercach i jestem przekonana, że chciałaby dla nas dobra i szczęścia w życiu.

 Ostatni czas jest dla mnie trudny. Przeżywam cierpienie, o którym długo milczałam i nad którym płakałam, później uczyłam się o nim rozmawiać z najbliższymi mi osobami, którym dziękuję za to, że ze mną są i wspierają niezależnie od tego, co się dzieje. Jedną z tych osób jest Kamila, którą spotkałam na plaży i wiem, że tamto spotkanie w Gańsku miało być sygnałem, że czas zadbać o naszą relację.

 Każdy dzień, krok po kroku, choć czasem brak mi siły, przypominam sobie słowa: 




                             ,,Zawsze wybieraj życie''.

I was proszę, żebyście też to robili.


1 komentarz: